Powered By Blogger

niedziela, 18 września 2011

Polski biznes inwestuje za granicą

Polskie firmy coraz więcej inwestują za granicą. Budują centra dystrybucyjne, fabryki, a nawet przejmują lokalnych potentatów. Czas do przejęć wydaje się znakomity. Wyceny firm nie wróciły do poziomu sprzed kryzysu, a znacznie zmniejszyło się ryzyko inwestycyjne. Kryzys znacznie osłabił zagranicznych konkurentów. Polacy szukają niższych kosztów i rynków zbytu. Polska stała się już za mała.
Jeszcze sześć lat temu inwestycje polskie można było policzyć na palcach jednej ręki. Największe miał na swoim koncie Orlen, który przejął od BP sieć 500 stacji benzynowych w północnych Niemczech i właśnie kupował rafinerię w Możejkach na Litwie. Wtedy inwestycje za granicą nie przekraczały kilkuset milionów rocznie, a pojawienie się polskiego kapitału budziło sensację. Obecnie sięgają 4 – 5 mld PLN i po niewielkim osłabieniu w latach 2008 – 2009 szybko rosną. Jesteśmy największym eksporterem inwestycji w regionie.
Główne kierunki ekspansji to Niemcy, Czechy, Rosja i Ukraina. Aby lepiej uzmysłowić sobie jaka rewolucja się dokonuje, należy porównać to z zagranicznymi inwestycjami w Polsce, które wyraźnie spadły i w 2010 r. i tylko o połowę przewyższały nasze w innych krajach. Za kilka lat mogą się zrównać.
Eksport inwestycji to kolejny krok w rozwoju naszej gospodarki. 20 lat temu był niewielki i kojarzył się głównie z węglem, wódką i szynką Krakus w puszkach. Potem sprzedawaliśmy za granicę bardziej wyrafinowane produkty, jak auta czy sprzęt RTV i AGD. Należy podkreślić, że czeka nas okres wielkiej ekspansji polskiego kapitału i za kilka lat staniemy się dostrzegalnym, liczącym się partnerem.
Co jest przyczyną, że nasze firmy inwestują za granicą. Otóż, dobra koniunktura w Polsce powoduje, że przedsiębiorstwa mają coraz większe nadwyżki finansowe. Duszą się na naszym rynku, muszą powiększać skalę działalności, by obniżać koszty, oraz poszukują tańszej szły roboczej. Niektóre, jak chemiczny Synthos czy producent oprogramowania Comarch, już połowę przychodów uzyskują z operacji zagranicznych.
Gdy na początku minionej dekady w Niemczech pojawił się Comarch, jego szefowie zauważyli, że tamtejsi klienci boją się kupować oprogramowanie od mało znanej firmy, która równie szybko jak weszła na rynek, może się z niego wycofać. Odpowiedzią jest zakup za 18 mln euro lokalnej spółki SoftM. Comarch zyskał dostęp do 4 tys. jej klientów i referencje.
Za granicę wyszedł również inny potentat na rynku IT, rzeszowskie Asseco. Spółka otwiera oddziały i kupuje lokalne firmy, ostatnio izraelskie Sapiens i Formula Systems. Na tę ostatnią Asseco musiało wydać prawie pół miliarda PLN.
Ten szlak ekspansji, polegający na zdobyciu znanej marki i w ten sposób dostępu do rynku, jako jedna z pierwszych przecierała w 2001 r. Amica Wronki, nasz największy producent AGD. Kupiła duńską firmę Gram Domestic. Całą produkcję przeniesiono do Polski, a Amica wykorzystuje ten 100-letni brand do sprzedaży na rynkach skandynawskich. Przykładem sukcesu takiej strategii jest firma Morpol spod Ustki, która cztery lata temu przejęła dużego niemieckiego producenta łososia Laschinger. Prezes Morpolu w 5 lat potroił skalę działalności i jest obecnie największym producentem wędzonego łososia na świecie.
Najlepszym dowodem ekspansji naszego biznesu są jednak nie ulokowane za granicą fabryki, ale sklepy z szyldami, na których widnieją polskie marki. Można w nich spotkać kosmetyki, odzież, obuwie, artykuły skórzane, meble oraz wiele innych produktów.
W powszechnym rozumieniu polską ziemią obiecaną jest Europa Srodkowo-Wschodnia. Mamy tam kontakty, znamy lokalną mentalność, koszty produkcji są niższe, a zachodnia konkurencja wciąż boi się tam inwestować. Zwłaszcza Rosja to rynek, na którym trzeba być. Polskie firmy budują tu fabryki materiałów budowlanych, opatrunkowych, mebli czy ceramiki łazienkowej. Największą prywatną Polską inwestycją w Rosji jest fabryka Toruńskich Zakładów Materiałów Opatrunkowych. Firma zdecydowała się na fabrykę w Rosji a nie eksport z Polski, ponieważ produkuje wyroby duże objętościowo, dlatego zakłady muszą znajdować się blisko rynku zbytu.
Są jeszcze inne powody inwestowania w Rosji czy na Ukrainie. Pozwala to obejść cła i skorzystać na miejscu z taniej energii, surowców i siły roboczej. .Przenoszenie produkcji w miejsca z tańszą siłą roboczą jest sposobem na obniżenie kosztów, które w Polsce rosną. Niskimi kosztami pracy wabią również Chiny. Polskie firmy zainwestowały tu około 300 mln euro, czyli więcej niż chińskie w Polsce. Budujemy nie tylko fabryki ale korzystamy z taniej siły roboczej.
Pragnę nadmienić, że nie udało się zamknąć tematu w tym jednym artykule, bowiem istnieje wiele przykładów i dziedzin, które nie zostały przedstawione. Temat jest otwarty i z pewnością będzie kontynuowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz