Powered By Blogger

niedziela, 25 września 2011

Czy karać winnych kryzysu?

Straty spowodowane przez załamanie światowej gospodarki są tak duże, że elementarne poczucie sprawiedliwości domaga się ukarania odpowiedzialnych i wyciągnięcia wniosków. Tak się jednak nie dzieje.

Rząd USA pozywa do sądu banki za oferowanie złych instrumentów finansowych i doprowadzenie do światowego kryzysu. W Islandii rozpoczyna się proces byłego premiera Geira Haardego, oskarżonego o krach systemu finansowego. Czyżby skończył się czas braku odpowiedzialności za błędy gospodarcze? Niestety, co najwyżej przyszedł czas szukania kozłów ofiarnych.

Straty spowodowane przez ostatnie załamanie gospodarki niełatwo policzyć. Wiosną 2008r. szacowano, że kryzys, określany wówczas jako kredytowy może kosztować 945 mld dol. Latem 2009r.Commerzbank oceniał straty globalnego kryzysu finansowego na 10,5 bln dol. Teraz wiemy, że to dziesiątki bilionów dolarów m.in. w postaci pieniędzy podatników wydanych na ratowanie gospodarek i sum, które wyparowały z giełd. Elementarne poczucie sprawiedliwości domaga się wskazania winnych, przynajmniej symbolicznego ich ukarania i wyciągnięcia wniosków.

Rządowa agencja Federal Housing Finance Agency ma wnieść pozwy m.in. przeciw Bank Of America, JPMorgan Chase, Goldman Sachs oraz instytucjom europejskim: Deutsche Bank czy Royal Bank of Scotland. Banki, a właściwie to ich szefowie w pogoni za bonusami oferowali toksyczne aktywa finansowe, często z pełną świadomością, że nie mają one wartości. Czy ktoś odpowiedział za to? Otóż nie – poza kilkoma dymisjami.

Problem tkwi w tym, że adresatów pozwów powinno być więcej, w tym amerykańska administracja. Ogromne długi zaciągali w sposób nieodpowiedzialny i Barack Obama i jego poprzednik George W. Bush. A agencje ratingowe, które wystawiały wysokie oceny takim złym aktywom czy takiej wydmuszce jak Lehman Brothers? Jednak dużym szkodnikiem gospodarczym okazała się Rezerwa Federalna z jej byłym szefem. Jego polityka bardzo niskich stóp w latach 2000 – 2003 (spadły z 6,5 do 1 proc.) napompowała ogromną bańkę na rynku nieruchomości i pozwoliła na złe decyzje bankierów.

Równie szkodliwe mogą być zaniechania. „ Złą rzeczą, którą zrobił, było to, że nic nie zrobił” - tak tłumaczy akt oskarżenia przeciw premierowi Islandii przewodniczący specjalnej komisji. Tymczasem politycy mają się dobrze, zawsze ktoś po nich pozamiata. Co najwyżej przegrają wybory. Przykładów można mnożyć: np. rząd Węgier ( „ kłamaliśmy rano, wieczorem, i w nocy”), czy mistrz kreatywnej księgowości, poprzedni rząd Grecji, i jeszcze wcześniejszy, czyli obecny nie zostały rozliczone.

Podobna sytuacja jest w Polsce. Odpowiedzialność się rozmywa. Kryzys co prawda nas nie dotknął, ale błędów czy zaniedbań znaleźlibyśmy ąż nadto. Rozważmy ostatnie 10 lat. Rząd AWS przyczynił się do spowolnienia gospodarki 2000 – 2002. Rząd SLD – PSL przegrał prawie wszystkie duże inwestycje motoryzacyjne, na rzecz naszych południowych sąsiadów i nie miał determinacji by wprowadzić pakiet Hausnera. Rząd PiS z Samoobroną i LPR blokujący prywatyzację z przyczyn ideologicznych w czasie świetnej koniunktury. Polityczny zakup rafinerii w Możejkach, za który dotąd płacą polscy kierowcy. Z kolei Rząd PO- PSL to opieszałość we wprowadzaniu reform likwidowaniu barier dla przedsiębiorczości, duże zwiększenie zadłużenia i deficytu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz