Powered By Blogger

piątek, 23 września 2011

Grecka gospodarka nie rozwija się, a PKB kurczy w zastraszającym tempie

Grecki rząd nie wykorzystał szansy. Miał rok na wprowadzenie zmian i ograniczenie wydatków. Nie zrobił nic mimo pomocy z UE. Teraz na szybko próbuje wprowadzać reformy. Grecy wyszli na ulice, siłą walczą o swoje prawa, o lepszy byt. Nasuwa się pytanie. Czy UE pomoże Grecji mimo braku realizacji postawionych wcześniej warunków? Nie wiadomo, wiadomo tylko, że znów występuje różnica zdań pomiędzy poszczególnymi krajami członkowskimi. Tym razem przeciwny udzielaniu pomocy jest również polski rząd.
Czy w ślad za Grecją nie pójdzie Portugalia czy Hiszpania…. Kto będzie następny?

Należy podkreślić, że szansa na to, aby drugi program pomocowy w wysokości 109 mld euro pomógł temu krajowi wyjść na prostą jest minimalna. Po pierwsze plan pomocowy jest tak skomplikowany, że nawet ministrowie finansów, którzy uzgodnili go w lipcu, mieli trudności z wyjaśnieniem co postanowili. Po drugie, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy pogorszyła się sytuacja gospodarcza Grecji: gospodarka się nie rozwija, buntują się posiadacze obligacji a mieszkańcy UE coraz głośniej domagają się pozostawienia Grecji samej sobie.

W odróżnieniu od pierwszego planu ratunkowego, umowa z lipca zawiera nie tylko nisko oprocentowane pożyczki, które mają umożliwić Grecji opłacenie najpilniejszych rachunków, i tym samym dać jej czas na zreformowanie gospodarki. Z powodu rosnącej niechęci do ponoszenia skutków wystawnej egzystencji Aten europejscy kredytodawcy próbowali znaleźć inne sposoby na ratowanie gospodarki bez sięgania do portfeli podatników. Atenom narzucono program prywatyzacji warty 50 mld euro, a pozyskane z niego środki mają być częścią pakietu pomocowego. Obecnym wierzycielom zaproponowano program swapów i refinansowania – w tym obligacji, który mógłby odroczyć spłatę 135 mld euro długu nawet na 30 lat.

Wszystkie elementy programu opierały się na założeniach gospodarczych, które na naszych oczach biorą w łeb. W tej sytuacji 109 mld euro to zdecydowanie za mało. Choć międzynarodowi kredytodawcy będą musieli zebrać cała tę sumę, tylko jedna trzecia z niej tj. 34 mld euro zostanie przekazana Atenom w formie pożyczek na pokrycie bieżących zobowiązań. Ponad połowa będzie wykorzystana do zabezpieczenia wykupów obligacji, swapów i refinansowania. Trzeba naprawdę dużo środków publicznych, aby prywatni posiadacze obligacji wzięli na siebie część ciężaru.

Żeby lepiej zrozumieć przyczyny, dla których drugi pakiet pomocowy jest zagrożony wystarczy spojrzeć na potrzeby Grecji przez najbliższe trzy lata: to 172 mld euro. Greccy podatnicy, międzynarodowi kredytodawcy lub prywatni inwestorzy będą musieli znaleźć te pieniądze, żeby zażegnać groźbę bankructwa. Jest to suma ogromna, ale i ona może być niewystarczająca. Ateny przyznały, że gospodarka nie rozwija się, a PKB kurczy się w szybkim tempie.

Politycy przy uzgadnianiu lipcowego pakietu, uważali, że uda się zgromadzić 172 mld euro dzięki czterem źródłom: środkom, które pozostały z pierwszego programu pomocowego, nowym pożyczkom z drugiego pakietu, prywatyzacji oraz konwersji długu i refinansowaniu obligacji. Jeżeli nawet jedno z tych źródeł zawiedzie program trzeba będzie rozpatrzeć na nowo. Inaczej Grecji grozi bankructwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz